Wróciliśmy. Lublin powitał nas przetaczającymi się po ul. Ruskiej śmieciami i przysypiającymi na schodach pijaczkami...a myśleliśmy, że Rumunia to zaśmiecony kraj.
Podsumowując udało nam się dotrzeć w większość zaplanowanych miejsc. Za radą wielu spotkanych osób zrezygnowaliśmy z Bukaresztu i nie żałujemy. Trochę mi szkoda, że nie dotarliśmy do trasy transfogarskiej i zamku Poienari, ale...i tak tam kiedyś wróce:)