Stopem z Gjiro. Panowie z którymi zamieniliśmy jedynie kilka słów, jadący do Fier zabrali nas do Beratu. Po drodze raczyli nas kawą w przydrożnej ristorante, a w samym Beracie zabrali na wzgórze zamkowe płacąc za wejście. Tam za kawę zapłaciłem ja (udało mi się). Kto by pomyślał.