Przejście graniczne piesze. Oglądamy klasyczny przemyt papierosów (w butach, majtkach i gdzie się da). Straszne przepychanie przed wejściem do ukraińskiej budki celnej. Znajomi zgubili karteczki wjazdowe, które wypełnialiśmy przy wjeździe, ale obyło się bez mandatów i innych opłat manipulacyjnych prócz kilku dosadnych przekleństw Ukraińca. Szeginie to powoli pustoszejące przejście graniczne, zatrzęsienie kantorów i podły bar którego nie polecam (z czerwonego barszczu wystawała wielka kość z tłuszczem, bez mięsa), ale opis co możemy w nim znaleźć jest godny polecenia (na ulotce prawie jak kilku gwiazdkowy hotel).