U ujścia rzeki Tybr było sobie życie. Miasto portowe, obsługujące Rzym oddaliło się od linii morza przez tych kilkaset lat.
Na plaży obudził nas rozstawiacz leżaków. Szybka przekąpka i znw na gapę wróciliśmy do centum Lido, by udać się na stację Ostia Antica, gdzie w jednym z Bed&brekfast zostawiliśmy plecaki i ruszyliśmy ku eksploracji, i Ostii samej w sobie (najlepsza pizza w moim życiu, kupowana jak ziemniaki w warzywniaku na rogu i tak samo jak one na kilogramy), i terenu wykopalisk (bilet kosztował nas ok 5 jewro na 2 osoby, studencki).
Ostia Antica. Dopiero jak zaczęło się ściemniać ruszyliśmy na camping. Tuż za ostatnią stacją kolejki, kosztowny (24 jewro za namiot i 2 osoby). Do tego nienajładniejsza plaża, ale jedna z nielicznych publicznych i darmowych w okolicy.